Pod wpływem pewnej, na pozór głupiej sytuacji,
której byłem świadkiem w ostatnim czasie zacząłem rozważać o kulturze młodych
ludzi. Od zawsze słyszy się zewsząd, że ci młodzi, to tacy niewychowani…
Postanowiłem sam przeanalizować, czy są oni niekulturalni, czy może raczej
nierozumiani.
Kiedy spieszyłem się, aby zdążyć na pierwszą lekcję
do szkoły, wsiadłem jak zwykle na Królewskiej w bardzo obleganą linię
tramwajową numer 18. Nie muszę chyba wspominać, że wolnych miejsc siedzących na
próżno było szukać. Zająłem więc, moje ulubione miejsce na tyle
pierwszego wagonu, gdzie można się wygodnie umiejscowić w rogu pomiędzy dwiema
szybami. Po chwili pochłonęła mnie lektura podręcznika do historii, co
oczywiście było podyktowane możliwością odpytywania na pierwszej lekcji.
Nagle zauważyłem kobietę po pięćdziesiątce, która stanąwszy przy siedzącym
chłopaku, co chwilę na niego ciężko chuchała i trącała go torebką. Chłopak miał
na uszach słuchawki, a na jego kolanach siedziała prawdopodobnie jego
partnerka. Pani była wyraźnie zdegustowana brakiem możliwości zajęcia miejsca
siedzącego, które oblegało dwoje młodszych od niej ludzi. Po pewnej chwili
pojawiła się również inna starsza pani, która była jednak na tyle otwarta na
nawiązywanie nowych kontaktów, że postanowiła nawiązać go ze wspomnianą już
wcześniej przeze mnie parą. Zaczęła uszczypliwie: „ A, czy pan to w tak młodym
wieku ma już problemy ze wzrokiem, że pan nie widzi starszej osoby?”. Chłopak
zauważył, że kobieta coś mówi, ale nie słyszał jej wypowiedzi ze względu na
słuchawki w uszach. Pani postanowiła sięgnąć po bardziej drastyczne środki i
wyrwała mu jedną ze słuchawek z ucha. Możecie się domyślić, jak młody chłopak
musiał się zdenerwować, gdy przy jego dziewczynie podchodzi jakaś, starsza
kobieta i nawiązuje z nim kontakt fizyczny. Wtedy sam poczułem, że to co robi
ta kobieta jest nie na miejscu. Warty zauważenia jest fakt, iż pani, która
wcześniej stała nad parą, nie wyglądała na osobę, która musi natychmiast
usiąść, była natomiast w sposób widoczny starsza od zakochanych, którzy obok
niej siedzieli. W tej chwili sytuacja wydała mi się oczywista, jakaś wariatka
przyczepia się do zakochanych. Na myśl przyszła mi pewna piosenka, którą w oryginale
wykonywał George Brassens. Poznałem również jej polską wersję, kiedy wybrałem
się któregoś dnia na koncert Justyny Bacz, która większość swojej twórczości poświęciła
temu właśnie artyście. Słowa tej piosenki: „Na ławkach zakochani pragną swoich
ust, ciepłych ust. Lecz na nerwach ten ich zbytni luz gra spacerowiczom.” od
razu skojarzyły mi się tą sytuacją. Przecież ludzie zakochani nie zwracają
uwagi na to, co dookoła się dzieje. Może i nie jest to zawsze przyjemne dla ich
otoczenia, ale czy warto psuć te najpiękniejsze chwile w ich życiu? Przecież
miłość, to chyba najwyższy poziom sztuki, jaką człowiek wykształcił. Jest ona
obecna we wszystkich kulturach świata. Myślę, że społeczeństwo mogłoby patrzeć
na takich ludzi nieco bardziej przychylnym okiem. Przecież nie oni jedyni
siedzący w tym wagonie byli młodsi od wspomnianej pani. Nasuwa się tu pytanie,
czy owe panie nie upatrzyły sobie ofiar w sposób perfidny.
Zwykle takie
sytuacje szybko ulatują mi z pamięci, jednak tym razem stało się inaczej i analizowałem
tę sytuację na wszelkie możliwe sposoby przez całą lekcję historii. Przecież
kultura w sposób oczywisty nakazuje osobie młodszej ustąpić miejsca osobie
starszej. Znajdowałem jednak, również wiele argumentów na usprawiedliwienie
owych młodych ludzi. Zastanówmy się więc, czy te wszystkie okoliczności
łagodzące nie są warte czasem więcej od jednej niepisanej zasady savoir-vivre.
Pierwsza sprawa, to dla mnie rzecz rachunku, w tramwaju jest więcej miejsca,
kiedy siedzą dwie osoby, a nie jedna. Sądzę, że owa pani po pięćdziesiątce nie
wzięłaby sobie nikogo na kolana. Z tego punktu widzenia zdecydowanie warte
pochwały jest zachowanie młodych ludzi, którzy są blisko siebie,
jednocześnie zajmując tylko jedno miejsce, a nie na przykład dwa, które mogły być wolne, kiedy wsiadali do tramwaju. Myślałem już nieraz wcześniej o ustępowaniu pewnym
osobom w różnych sytuacjach życiowych. Chodzę do Żmichowskiej, w której w sposób
przytłaczający przeważają dziewczęta. Kiedy o godzinie ósmej rano idę ulicą
Klonową, na której znajduje się wspomniana szkoła, towarzyszy mi zwykle tłum
dziewcząt. Tak się zastanawiam, o której godzinie wszedłbym do szkoły, gdybym
przepuścił każdą z nich w drzwiach? Takie sytuacje można wymieniać bez końca.
Czy jeżeli do kasy w supermarkecie podchodzi starsza osoba, to powinienem
przepuścić ją przed siebie? Moim zdaniem nie, po pierwsze nie mam prawa
zadecydować za osoby stojące za mną, że od teraz przed nimi znajduje się
dodatkowa osoba. Dodatkowo, nie wiem, jak długo stałbym w sklepie, gdyby tych
starszych osób pojawiło się więcej. Chyba lepiej przemilczę analogiczną
sytuację w aptece… Wróćmy jednak lepiej do sytuacji z tramwaju. Sposób, w jaki
zareagowała kobieta „zwracająca uwagę” młodym osobom był w moim odczuciu
niewłaściwy. Sądzę, że takie zachowania wpływają na ogólną niechęć młodych
ludzi do osób starszych, co jest sporym problemem dzisiejszych czasów. Czasem mam wrażenie, że świat na tyle przyspieszył, że wiele starszych osób zwyczajnie
za nim nie nadąża. Kiedyś wszystko toczyło się w o wiele wolniejszym tempie. W
Polsce istniały domy wielopokoleniowe, gdzie dzieci podpatrywały, co robią ich
rodzice i starały się ich naśladować. Dziadkowie, byli autorytetami dla
wnucząt. Dzisiaj, babcia, która się czepia na każdym kroku jest często omijana
przez swoich potomków, bo sama ich do siebie zraża. Nie zauważyła, że to już
nie jest czas, kiedy ludzie są ślepo zapatrzeni w pewne wzorce. Oczywiście, wzorce były zawsze i każdy w jakiś sposób je sobie sam definiuje, ale tu
właśnie pojawia się problem. Kiedy słyszę od kogoś, że postępuję w sposób
niekulturalny, to mam ochotę mu odpowiedzieć, że według niego może tak. Dlaczego
ten wnuk ma przyjąć zasady moralne swojej babci, jako swoje własne? Może kochać
babcię, ale po prostu dzieli ich zbyt duża przepaść światopoglądowa, aby mogli
się dogadywać na wielu płaszczyznach. Przecież na to, jacy są dzisiejsi młodzi
ludzie, wpływ miały pokolenia przed nimi. Nie należy więc wyładowywać nerwów na
nich, jeśli w jakiejś sytuacji postępują w sposób, który jest naganny
zdaniem starszej od nich osoby. Bo to te starsze pokolenia nauczyły młodych
ludzi braku szeroko rozumianej kultury osobistej. Jeden z obrazków, który
zapadł mi w pamięci ze szkoły podstawowej, to codzienne obiady w stołówce.
Pamiętam ten niekończący się rządek dzieciaków, które wyczekiwały na chwilę,
gdy znajdą się przy okienku i będą mogły odebrać swój obiad. Nie raz sam
próbowałem z kolegami wepchnąć się przed innych, jednak czujna nauczycielka,
która miała akurat dyżur, wysyłała mnie w takiej sytuacji na koniec kolejki.
Czułem się jednak oszukiwany, kiedy podchodził z przodu nauczyciel i odbierał
swoją porcję poza kolejką. Wyglądało to, jak demonstracja siły i hierarchii, że
to on jest tym ważniejszym człowiekiem i nie musi powiedzieć ani słowa do tego
dziecka, które miało właśnie odebrać swoją porcję, po prostu podszedł i wziął
bez kolejki. Zastanawiam się dziś po wielu latach, ilu z tych nauczycieli,
którzy są już dziś w dość sędziwym wieku dziwi się w tramwaju, że młodzi ludzi
są tak zepsuci, że nie mają ochoty ustąpić im miejsca.

Czy Ci młodzi ludzie mieli moralny obowiązek, ustąpić miejsca tej kobiecie? Czy mieli prawo do szczęścia, do miłości, do
chwili zapomnienia? A co, jeśli te dwie rzeczy są ze sobą sprzeczne? Myślę, że
młodzi ludzie mają coraz mniej szacunku do starszych osób, co w pewnym sensie
jest podyktowane przez zanikający kult starszych osób. Kiedy dochodzi do tego
zgorzkniałość naszych przodków, to czasem mamy ochotę wysiąść z tego tramwaju i
pójść na piechotę. Szacunek starszym się należy bez dwóch zdań, ale młodszym
również powinien on być okazywany. Nie zapominajmy, że ci młodzi ludzie
przeżywają często najpiękniejsze chwile swojego życia, podczas gdy starsze
osoby kończą już swoją drogę życiową i takich ich zapamiętamy, jakimi sami
dadzą nam się zapamiętać. Warto czasem się wstrzymać i z uśmiechem popatrzeć na
młodych, zakochanych ludzi. Na pewno powrócą wspomnienia własnej młodości
sprzed kilkudziesięciu lat.